poniedziałek, 12 listopada 2012

[MISSHA] Missha Fermented Black Vinegar Cleansing Foam - Pomegranate

 Hej, witam wszystkich po krótkiej przerwie. Dzisiaj, trochę spontanicznie postanowiłam, że napiszę recenzję jednego z żeli do mycia twarzy, z mojej ostatniej przesyłki - klik. Co prawda miałam napisać zupełnie innego posta i nawet zaczęłam go tworzyć... no ale co się odwlecze itd. :) A więc, kto będzie dzisiejszym gwoździem programu?

Missha Fermented Black Vinegar Cleansing Foam - Pomegranate



Na początek coś od samego producenta:
Czyli pianka/lekki mus (ja bym to tak nazwała) z sfermentowanego czarnego octu w wersji z granatem, dla skóry suchej, jak się później okazało. Naturalna i delikatna przeznaczona dla cery w każdym wieku.

01. Sfermentowany czarny ocet wypełniony substancjami odżywczymi
- czarny ocet z fermentowanego brązowego ryżu, odżywia
- jest bardziej bogaty w aminokwasy, minerały niż sfermentowane owoce

02. Nawilżanie i delikatność
- utrzymuje nawilżenie skóry, wspomaga metabolizm, dzięki czemu skóra staje się zdrowa i witalna
- łatwa do wytworzenia pianka niczym bita śmietana - o i to jest bardzo dobre porównanie ;)

03. Dla delikatnej i wrażliwej skóry
- NIE ZAWIERA: parabenów, silikonów, olejów mineralnych, siarczanów (SLS, SLES), benzofenonów.

Jak stosować:
Niewielką ilość nałożyć na wcześniej zwilżoną twarz, rozprowadzić na całej powierzchni delikatnie masując. Następnie zmyć letnią wodą.

Do wyboru mamy jeszcze wersję z jabłkiem i cytryną.



Tak jak pisałam wcześniej, Missha ma bardzo lekką konsystencję o perłowym lekko różowym kolorze. Zapach jest delikatny, nie męczący. Ciężko mi określić co to jest za zapach ale nie jest on chemiczny, może jest to zapach granatu, nie mam pojęcia :]. Pianka nie spływa z twarzy, nie rozpływa się pod wpływem ciepła.


Brak detergentów daje o sobie znać, Missha nie zmyjemy kosmetyków wodoodpornych, brak silnych detergentów daje o sobie znać, jednak żel ten przeznaczony jest bardziej dla wrażliwej skóry i takie specyfiki mogłyby taką cerę podrażniać. Mimo tego dobrze zmywa mi się nią kremy BB z tuszem i eye lineram mam już problem, kiepsko też emulguje oliwki, więc podczas jej używania przestawiłam się z trybu olej+żel na Missha+Missha. 

Tutaj mamy zdjęcie typu "przed". Od lewej:
 tusz do rzęs Lioele Real Water-proof, Mizon Snail Repair BB crem i Lioele eye liner z ostatniej recenzji 


Podczas normalnego mycia - żeby widzieć różnicę trzeba chyba powiększyć zdjęcia. 


Z drapaniem ;)


A tak prezentuje się moja dłoń po starciu pianki. Odpowiednio z lewej strony bez mycia, z normalnym myciem w środku i z intensywnym szorowaniem całkiem z prawej.


Jak widzicie BB zniknął a tusz i eyeliner pozostał. Swoją drogą to też ich dobra recenzja. Te kolorówki to są naprawdę hardcore'y :D Jak pisze. że cały dzień to cały. Prędzej się wykruszą niż zejdą przy szorowaniu.


A na dowód bonusowe zdjęcie po pierwszym myciu olejem eyeliner siedzi jak przyklejony.

Czy jest więc powód do używania tego produktu?

Zużyłam prawie całe opakowanie i muszę powiedzieć, że polubiłam ten żel właśnie za jago delikatność. Skóra po myciu nie jest tak ściągnięta i nie piecze jak po innych specyfikach a w dodatku jest przyjemnie świeża i promienna, spokojnie nadaje się do codziennego używania w celu zmywania codziennego brudu. Pory odtyka z właśnie tej pierwszej warstwy, aby wniknąć głębiej potrzeba już czegoś mocniejszego. Normuje też skórę z problemami, delikatnie ją stabilizując co potwierdzam na podstawie swojej brody, która jakieś 2-3 miesiące temu zaprotestowała. W 100% nie jest to jej zasługa ale uważam, że miała w tym swój udział.

Niestety INCI nie będzie bo:
1. na opakowaniu nie ma.
2. w internecie też nie znalazłam ale nie chciało mi się głęboko szperać.

Trzymajcie się ciepło!


3 komentarze: