niedziela, 29 czerwca 2014

SPAmowa niedziela

Oj obijam się ostatnio i to bardzo. Dlatego też stwierdziłam, że najwyższa pora to zmienić i urządzę dzisiaj swojej twarzy coś więcej, niż ostatnie, standardowe mycie. Przy okazji pokażę Wam kilka produktów, które już bardzo dawno do mnie trafiły a nie były pokazane lub pokazane przelotem. Nie będę was dzisiaj zanudzać ich recenzją.

Skin Food Fresh Apple Pore Cleansing Oil
The Face Shop Herb Day 365 Cleansing Foam (mung beans)
Zaczęłam od oczyszczania w dwóch etapach. Co prawda miałam dzisiaj dzień luzu, więc obeszło się bez makijażu, ale stwierdziłam jak się bawić to się bawić.

Olej od Skin Food to mój pierwszy koreański olej, z którym miałam styczność. Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona, dobrze oczyszcza, zmywa krem BB chociaż z opornym tuszem czasami ma problem. Gdy zwilżymy dłonie wodą, zmienia się w coś na kształt "wody o mlecznym zabarwieniu". To dobra wiadomość dla osób, które nie lubią mieć czegoś tłustego na twarzy. Możecie mieć lekkie uczucie tłustości ale to i tak zniknie gdy przejdziecie do drugiego etapu oczyszczania.



Skład The Face Shop Herb Day 365 Cleansing Foam (mung beans)
 Skoro mowa o drugim etapie oczyszczania. Tą piankę zamówiłam już bardzo dawno ale czekała na swoją kolej. Pianki do mycia zamawiam hurtowo, więc mam dość znaczny zapas. Przeczytałam gdzieś, że fasola Mung bardzo dobre właściwości - skoro tak dlaczego by nie spróbować. I tak pianka stała sobie w łazience aż nadeszła jej kolej. Bardzo się zdziwiłam widząc jej skład. Ogrom, dosłownie ogrom, różnego rodzajów ekstraktów. Kilka pianek już przetestowałam ale tym razem byłam bardzo zaskoczona, na plus. Zresztą same zobaczcie, powyżej zdjęcie.

Póki co, nie mam do niej zastrzeżeń, nie wysusza a skóra jest przyjemna w dotyku i oczyszczona.
The Face Shop New Zealand Volcanic Clay Heating Gel Mask

Po myciu, przyszła pora na pory ^^. Maska po wyciśnięciu jest biało-szara z białymi drobinkami (kapsułkami) i faktycznie po rozsmarowaniu rozgrzewa (mija jednak to dość szybko) i co ciekawe staje się czarna. Za pierwszym razem podsumowałam to: "O ja!" 

Czy oczyszcza pory? Ja używam jej jako przygotowanie pod coś bardziej konkretnego jako otwarcie porów na właściwe oczyszczanie. 
Mizon Honey Black Sugar Scrub
Konkretny peeling cukrowy. Tak mówię o tym produkcie. Pisałam już o nim wcześniej (klik) i od tego czasu nauczyłam się go używać. Zresztą mam już go prawie na wykończeniu.

Po użyciu skóra już gładka w dotyku, oczyszczona (pory również), przyszedł więc czas na przemycie zimną wodą w celu domknięcia porów. Ale stwierdziłam, że coś jeszcze by się przydało...
Skin Food Rice Mask Wash Off
 Uwielbiam produkty na bazie ryżu, i co więcej, naprawdę dobrze działają na moją cerę. Maskę bardzo lubię, działa łagodząco o po 15 minutach, buzia jest promienna, miła w dotyku i wygładzona. Działa też jak delikatny peeling ze względu na ryżowe drobinki. Często więc pomijam właściwy peeling zastępując go tą właśnie maską. Tym razem nałożyłam ją grubszą warstwą i dałam jej działać.

Maska ma bardzo przyjemny i delikatny zapach - jak dla mnie trochę mleczny. Może dlatego, że konsystencją przypomina mi grysik z grudkami. Ot takie dziecięce skojarzenie.

Mizon Punch Pore Toner Mohito
Uwielbiam Mohito i to alkoholowe i nie :) Jest świeże, orzeźwiające czyli to co tygrysy lubią najbardziej. Ten toner kupiłam bo: działa na  pory + mohoto = wiadomo. Ładnie pachnie, łagodzi uczucie ściągnięcia po myciu. Ale umówmy się, toner, to toner.

Mizon - PoreRrefine Silky Essence
To moje drugie opakowanie - wraca do łask. Pomaga na przetłuszczający się nos, daje efekt lekko pudrowego wykończenia po zastosowaniu.

Etude House Collagen Moistfull Cream
Skończyły mi się kremy a czekając na kolejne rozpoczęłam zużywanie próbek, które do tej pory chomikowałam. Mam tego kremu akurat sporo, moja skóra na policzkach zaczęła przypominać papier ścierny, więc stwierdziłam, że pasuje idealnie. Na dzień zdecydowanie za ciężki, ale na noc bardzo dobrze się sprawdza.


Tyle, żadnej sleeping mask na zakończenie nie będzie.

Ale, żeby nie było! Dla ciała też znalazłam koreański bonus :)


Skin Food Soda Fizzer Black Sugar

Słabo musuje i nie pachnie, troszkę zabarwia wodę i tyle :) Ale co tam, ładnie wygląda na półce.


Dobrej nocy!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz